filmy porno - dupy.me

DUPY.ME

Najlepsze dupy w sieci - xxx bez cenzury.

REKLAMA:
Polskie porno Rodzinne porno porno mamuśki gej porno porno České filmy porno

Już mi się nie przyśnisz

Wychodzę z Ciebie moim językiem, by powiedzieć: "Kocham Cię". Kocham Cię. Całuję Twój miękki brzuszek. Wodzę po nim wargami powoli, koliście. Wyczuwam instynktem bardziej, niż dotykiem, Twoją bliznę. Bliznę po wyrostku. Trochę powyżej wytatuowanego czerwonego serduszka z wpisanym moim imieniem. - Kocham tę Twoją bliznę - szepczę. - Kocham Cię. Mówię: "Kocham Cię"... I już wracam do okazywania Ci tego. Bo to jest właśnie w tym najistotniejsze. Ponad pragnieniem zapewnienia Ci orgazmu. Poza pragnieniem, być Ty mi go dała. Ponad tym wszystkim jest właśnie okazanie miłości. Nie odpowiadasz, nie potrzebujesz mówić. Okazujesz to tak pięknie... Koliste ruchy Twojego języka zgrywają się z kolistymi ruchami mojego języka. Właśnie wchodzisz nawilżonym palcem do mojej Drugiej Dziurki. To Ty nauczyłaś mnie, jaka rozkosz z niej płynie. Wcześniej dla mnie nie istniała. Nie pozostaję Ci dłużna. Nie wiemy, jak długo to trwa. Dla nas to całe wieki narastającej rozkoszy. Rozkoszy trwającej w nieskończoność. Bo mogłaby się skończyć tylko wraz z naszą miłością. A przecież miłość się nie kończy... Kocham Cię. Odkąd poznałyśmy się na studiach - w kilka miesięcy po odejściu mojej pierwszej kobiety - kocham Cię. Przyszłaś i kocham Cię i kochasz mnie. Nie odejdziesz. Nie odejdę. "Dopóki śmierć nas nie rozłączy"... Po prawie dwóch latach bycia razem jesteśmy już tak zgrane, że zwykle dochodzimy razem. Tak jest i teraz. Twoje miękkie uda leciutko zbliżają się do siebie, otulając moją głowę... Moja wolna, lewa ręka mocniej obejmuje Twoją miękką pupę... i spadamy razem w głąb rozkoszy. Nie ma Ciebie i nie ma mnie. Jesteśmy my. Jesteśmy miłością. Potem całuję wewnętrzne strony Twoich ud. I wracam na Twój brzuch. Do Twojej blizny, którą kocham. Kocham, bo jest częścią Ciebie, a ja kocham Ciebie całą. Odwracasz się na brzuch, więc teraz całuję Twój lewy pośladek. Wodzę po nim ustami koliście i powoli. - Całowałaś moją bliznę - szepczesz. - Znowu całowałaś moją bliznę. A przecież w tobie nie budzi miłych wspomnień... - Ale w tobie... - We mnie tak. Wspomnienie o tym, jak natychmiast przyjechałaś do mnie z tak daleka, zaraz potem, kiedy zadzwoniłam i powiedziałem, że będą mnie kroić. Właśnie ty. I to mogę miło wspominać. Ale ty nie masz o tym żadnych miłych wspomnień. - A radość, kiedy wróciłaś? Moje usta dążą pomiędzy Twoje uda. Chyba chcesz tego samego, co ja, bo odwracasz się z powrotem na plecy i rozchylasz uda tak, jak tylko Ty to potrafisz. Teraz kochamy się tak, jak jeszcze nigdy. Desperacko. Jakby w rozpaczy. Jakby po raz ostatni... - Nie wróciłam - szepczesz zaraz potem. - Co ty opowia... - Nie wróciłam - powtarzasz. - Przecież pamiętasz. Operowali mnie, niestety, w prowincjonalnym polskim szpitalu. Niech żyje polska służba zdrowia. Zakażenie... - Nie chcę tego słuchać! - Zakażenie operacyjne, czy jak to się nazywa... To się zdarza. Poszło na otrzewną... i na wszystko... i to był koniec. - Koniec... - Mój koniec. Śmierć. Ja już nie istnieję. Jestem już tylko w twojej głowie. Już tylko ci się śnię. I nagle pojmuję, że to sen. I budzę się. Budzę się u boku czterdziestoletniej kobiety, która nie jest Tobą. Ale jest. I pozwala na chwilę zapomnieć, że nie jest Tobą. Na krótką chwilę. Tak krótką, jak orgazm. I dlatego z nią żyję. Po tym, jak nie udało mi się z Tobą umrzeć. W kącie pokoju, w którym śpimy, stoję druga ja. Też naga, ale drewniana. Ta druga ja nie mam jeszcze gotowej twarzy. Zresztą dla jej autorki ta część mojego ciała liczy się chyba najmniej. Jeszcze nie ważę 75 kilo, jeszcze nadaję się na modelkę artystki. Gdy druga ja będę gotowa, pierwsza ja przestanę być potrzebna. Majtki na tyłek, stanik na cycki, koniec miłości. Żałosna Pigmalionka a rebour zamieni żywą Galateę na drewnianą, którą zamieni na gruby plik euro. Będzie mogła rwać młodziutkie i ładniutkie. Ale teraz jeszcze nie wiem, że tak się to skończy. Więc składam pocałunek na jej wypłowiałych wargach i okazuje się, że ona też nie śpi. Kochamy się - z mojej strony jest to akt desperacki, pełny rozpaczy. Mężczyzna pewnie by zaraz potem zasnął, ale ja w tym celu muszę wziąć z barku koniak. Wypijamy go stanowczo za dużo i - jak na koniak, w dodatku tak dobry - stanowczo za szybko. Pokój wokół mnie zaczyna się obracać koliście i powoli. I wreszcie zasypiam. W tym śnie jest lato, a ja siedzę z Tobą przy okrągłym stoliku w malutkiej kawiarence pod gołym niebem. Nie całkiem gołym, bo parasol rzuca na nas cień. Uśmiechasz się, kończąc swoją porcję lodów. - Wiesz... - mówię - ja też mam blizny. Popatrz. Pokazuję Ci moje nadgarstki. Smutniejesz. - Tak chciałaś mnie odnaleźć? - pytasz. - Przecież mnie już nie można odnaleźć, mnie już nie ma. Nigdzie. Nawet to gnijące ciało w ziemi (zakładając niemożliwość, że nasze rodziny zgodziłyby się pochować cię ze mną) nie jest już mną. Nie myśli, nie czuje... nie kocha cię. - Wiem. Ale ja ciągle kocham Ciebie, której nie ma. I nie chciałam z tym żyć. Więc nie chciałam w ogóle żyć. A Ty się nagle znów uśmiechasz. - Już czas, żebyś się znów zakochała - mówisz, a potem wstajesz i odchodzisz. A odchodząc rozpływasz się w powietrzu jak mgła. Z tej mgły słyszę Twoje ostatnie skierowane do mnie słowa. - Żegnaj, moja miłości... Już ci się nie przyśnię. Budzę się o świcie u boku ślicznej dwudziestolatki. Właśnie spędziła pierwszą w Swym życiu noc z kobietą. Ze mną, choć ważę już 75 kilo i nie nadaję się na modelkę artystki. Ale ta dziewczyna nie jest artystką. Czy to tylko przypadek, że ma na imię tak samo, jak Ty? Śpi rozchylona, tak, jak rozkwitła dla mnie tej nocy. Jako dojrzała kobieta mam prawo do pewnej dozy figlarności w łóżku, więc figlarnie całuję na dzień dobry Jej wargi... nie, nie mówię o wargach Jej ust. I tym Ją budzę. Przeciąga się tak nieco dziecinnie, potem próbuje - jeszcze tak niezdarnie - odwzajemniać moje pieszczoty. Moja rozkosz nie jest wielka, ale to się nie liczy. Ja czuję! Czuję to, czego nie czułam tak dawno. Wychodzę z Niej moim językiem, by powiedzieć: "Kocham Cię".

Dodaj Komentarz

Komentarze

Bądź pierwszym który skomentuje.

Podobne opowiadania

  • Tylko twoja

    Zaczęło padać. Wreszcie. Od rana zanosiło się na ulewę. Czekałam, aż deszcz zmyje z ulic kurz, a ze mnie ospałość, jaka na...

  • Lekcja namiętności

    Czekam przed klasą, wreszcie ostatnia godzina, angielski i domek, stoję jak ta głupia, słuchajac żałosnych przygód moich k...

RSS